Naturalna odporność
W czasach pandemicznych sprawy oczywiste przestały być oczywiste. Np. to, że do walki z chorobami służy przede wszystkim nasz własny układ immunologiczny.
Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie jednym z sygnałów alarmowych na początku mniemanej pandemii były zastosowane środki zaradcze, które zdroworozsądkowo musiały być przeciw-skuteczne:
lockdown – wpędzanie ludzi w izolację, odcięcie od rodziny, znajomych, skazanie na obrazki przekazywane przez TV,
maski – o oczkach rzędu mikrometrów w celu łapania drobin o rozmiarach nanometrów,
kryminalna praktyka udzielania teleporad przez lekarzy, z kwarantanną, jako podstawową metodą „leczenia” Covid,
„dystans społeczny” – element nowomowy: drugi człowiek to twój wróg, strzeż się go!
nieustanne i wszechogarniające bombardowanie nas negatywnymi danymi o liczbie przypadków i zgonów (w sytuacji realnego zagrożenia należałoby uspokajać i tonować przekaz, celem uniknięcia paniki),
szczepionki jako nasza jedyna nadzieja – zaskakująca narracja obecna od samego początku.
Jednocześnie nikt nie mówił o tym, co było naprawdę ważne:
o wzmacnianiu własnej odporności poprzez prowadzenie zdrowego stylu życia, a więc:
o konieczności codziennej aktywności fizycznej,
o konieczności właściwego odżywiania,
o konieczności wysypiania się,
o dobrodziejstwach zażywania kąpieli słonecznych, celem wytwarzania witaminy D₃ (wiosna 2020 była bardzo słoneczna, zamiast tego mieliśmy zakaz wstępu do lasów),
o korzyściach suplementacji.
Jaka jest więc rola naturalnej odporności? Jak wpływają na nią szczepienia? Jak sytuacja wygląda w przypadku dzieci? Posłuchajmy co na ten temat ma do powiedzenia Geert Vanden Bossche – wirusolog, były pracownik Fundacji Billa i Melindy Gatesów.