Panie doktorze, Pan leczy czy testuje?

Od początku mniemanej pandemii zewsząd dochodziły nas głosy premierów, ministrów zdrowia i różnej maści ekspertów, że z tą straszną zarazą poradzimy sobie dopiero wtedy, gdy wynaleziona zostanie odpowiednia szczepionka.

Stwierdzenia te były zaskakujące i niepokojąco… spójne. Zaraz, zaraz – myślałem sobie – czy chorób nie powinno się przypadkiem leczyć? Dlaczego nikt nie mówi o lekarstwach? Sprawa wyjaśniła się już jesienią 2020 r., gdy ogłoszono, że szczepionki są już dostępne i że niebawem będą dopuszczone do obrotu. Co za tempo! Przecież procedury rejestracji szczepionek trwają 8-10 lat. W tym jednak szczególnym przypadku ma to być procedura warunkowego dopuszczenia do obrotu w związku z:

  1. Pojawieniem się nowej, szczególnie groźnej choroby.

  2. Brakiem lekarstw umożliwiających jej leczenie.

Covid-19 nie spełnia obu tych warunków. Śmiertelność jest na poziomie 0,15% a lekarstwa istnieją. Żeby jednak utrzymać mit o ich nieskuteczności należało zablokować dostęp do informacji o nich i szykanować lekarzy, którzy mimo oficjalnej narracji będą podejmowali prób leczenia pacjentów chorych na nową chorobę. Sytuacja taka spotkała m.in. dr. Włodzimierza Bodnara – pulmunologa z Przemyśla, który z powodzeniem wyleczył 6 tys. pacjentów stosując słynną już amantadynę (dostępna w Polsce m.in. pod handlową nazwą Vigeryt K). Co powinien zrobić rząd, ministerstwo zdrowia w takiej sytuacji? Czy nie powinno w trybie pilnym rozpocząć badań weryfikujących skuteczność amantadyny, opracować schemat leczenia i wdrożyć powszechne jej stosowanie? Otóż nie. Zamiast tego:

  • Agencja Badań Medycznych wiosną 2020 r. odrzuca wniosek o rozpoczęcie badań nad zastosowaniem amantadyny w terapii Covid-19.

  • Minister zdrowia w grudniu 2020 r. wprowadza regulacje uniemożliwiające leczenie amantadyną osób chorych na Covid-19.

  • Wobec Przychodni Lekarskiej Optima w Przemyślu toczy się postępowanie zainicjowane przez Rzecznika Praw Pacjenta a dr Bodnar jest wzywany przez Izbę Lekarską do składania wyjaśnień.

Dlaczego? Bo uratować nas mogą tylko szczepionki! Czy ludziom, którzy podejmują takie decyzje można ufać?

Na wszelki wypadek warto zapoznać się ze schematem leczenia Covid-19 z wykorzystaniem amantadyny i zaopatrzyć się w ten lek, póki jest to jeszcze możliwe.

Iwermektyna

Chciałbym w tym miejscu wspomnieć o jeszcze jednym – być może nawet ważniejszym od amantadyny leku:

Iwermektyna jest dobrze znanym, zatwierdzonym przez FDA lekiem przeciwpasożytniczym, który jest z powodzeniem stosowany od ponad czterech dekad w leczeniu rzecznej ślepoty i innych chorób pasożytniczych. Jest to jeden z najbezpieczniejszych znanych leków. Znajduje się na liście podstawowych leków WHO, zastosowano ją już w ponad 3.7 mld dawkach na całym świecie i zdobył nagrodę Nobla za globalny i historyczny wpływ na zwalczanie endemicznych infekcji pasożytniczych w wielu częściach świata.

Lekarze zrzeszeni w organizacji FLCCC (Front Line COVID-19 Critical Care Alliance) proponują iwermektynę jako podstawowy środek leczący Covid-19. Owocami prac tego zespołu są gotowe do zastosowania protokoły medyczne:

  1. I-MASK+ – protokół profilaktyki i wczesnego leczenia ambulatoryjnego Covid-19

  2. MATH+ – protokół szpitalnego leczenia Covid-19

  3. I-RECOVER – protokół postępowania w zespole post-COVID-19

Państwa, które wprowadziły iwermektynę jako oficjalny lek na Covid-19 praktycznie mają już „pandemię” za sobą (Japonia, Meksyk, Indie). Niestety do tych państw nie należy Polska, gdzie iwermektyna nie jest dopuszczona do stosowania u ludzi. Możliwe jest jednak zastosowanie 1% roztworu iwermektyny dostępnej jako zastrzyki dla… bydła. Nie należy się tego obawiać, bo jest to czysty roztwór tego lekarstwa, który możemy przyjmować doustnie.

Poprzedni wpis:
Fałszywa pandemia
Następny wpis:
Suche dni grudniowe