WHO o noszeniu masek

Z jakiegoś dziwnego powodu w naszym biednym kraju zasłona ust i nosa jest nazywana „maseczką” zamiast po prostu „maską”. Podejrzewam, że wynika to z negatywnego skojarzenia, które może rodzić się w naszych głowach w związku ze sformułowaniami: „założyć maskę” lub „być zamaskowanym”.

Słownika języka polskiego PWN pod hasłem „maseczka” zawiera jednak następującą definicję:

Okład na twarz z ziół, kremu itp. stosowany w celu odświeżenia i ujędrnienia skóry.

Jeżeli więc minister zdrowia w swoim rozporządzeniu (załóżmy optymistycznie, że zgodnym z prawem) wymaga od nas zakładania „maseczek” i jednocześnie nie definiuje jak ma wyglądać owa „maseczka”, to zgodnie z zasadami wykładni prawa obowiązuje nas rozumienie słownikowe tego pojęcia.

Miało być jednak o WHO. Na stronach tego Światowego Ministerstwa Zdrowia ukazał się 1 grudnia raport pt. „Mask use in the context of COVID-19” dotyczący noszenia masek. Dokumenty takich instytucji należy czytać uważnie, wyłapując z nich treści źródłowe, a nie poprzestawać na wnioskach pojawiających się we wstępach czy podsumowaniach. Na stronie 8 znajdujemy np. taką uwagę (podkreślenia własne):

At present there is only limited and inconsistent scientific evidence to support the effectiveness of masking of healthy people in the community to prevent infection with respiratory viruses, including SARS-CoV-2. A large randomized community-based trial in which 4862 healthy participants were divided into a group wearing medical/surgical masks and a control group found no difference in infection with SARS-CoV-2. A recent systematic review found nine trials (of which eight were cluster-randomized controlled trials in which clusters of people, versus individuals, were randomized) comparing medical/surgical masks versus no masks to prevent the spread of viral respiratory illness. Two trials were with healthcare workers and seven in the community. The review concluded that wearing a mask may make little or no difference to the prevention of influenza-like illness.

Krótko mówiąc: nie ma naukowych dowodów na to, że noszenie masek nas (zdrowych ludzi) chroni. Po co więc zdrowi ludzie mają nosić maski? WHO podaje nam między innymi takie powody:

  • reduced potential for stigmatization and greater of acceptance of mask wearing,

  • making people feel they can play a role in contributing to stopping spread of the virus;

Chodzi więc o redukcję stygmatyzacji osób noszących maski i zwiększenie akceptacji dla ich noszenia oraz o stworzenie wrażenia, że jakoś walczymy z wirusem! Cudnie.

A jakie są skutki uboczne noszenia masek przez zdrowych ludzi? Wklejam w całości:

  • headache and/or breathing difficulties, depending on type of mask used;

  • development of facial skin lesions, irritant dermatitis or worsening acne, when used frequently for long hours;

  • difficulty with communicating clearly, especially for persons who are deaf or have poor hearing or use lip reading;

  • discomfort;

  • a false sense of security leading to potentially lower adherence to other critical preventive measures such as physical distancing and hand hygiene;

  • poor compliance with mask wearing, in particular by young children;

  • waste management issues; improper mask disposal leading to increased litter in public places and environmental hazards;

  • disadvantages for or difficulty wearing masks, especially for children, developmentally challenged persons, those with mental illness, persons with cognitive impairment, those with asthma or chronic respiratory or breathing problems, those who have had facial trauma or recent oral maxillofacial surgery and those living in hot and humid environments.

Co w poprawionym googlowym tłumaczeniu znaczy mniej więcej tyle:

  • ból głowy i/lub trudności w oddychaniu, w zależności od rodzaju zastosowanej maski;

  • rozwój zmian skórnych na twarzy, podrażnienie skóry lub nasilanie się trądziku przy częstym stosowaniu przez długie godziny;

  • trudności z wyraźną komunikacją, zwłaszcza dla osób niesłyszących, słabo słyszących lub czytających z ruchu warg;

  • dyskomfort;

  • fałszywe poczucie bezpieczeństwa prowadzące do potencjalnie niższego przestrzegania innych krytycznych środków zapobiegawczych, takich jak dystans fizyczny i higiena rąk;

  • słabe przestrzeganie zasad noszenia masek, w szczególności przez małe dzieci;

  • zagadnienia gospodarki odpadami: niewłaściwe usuwanie masek prowadzące do zwiększonej ilości śmieci w miejscach publicznych i zagrożenie dla środowiska;

  • niedogodności lub trudności w noszeniu masek, zwłaszcza dla dzieci, osób z zaburzeniami rozwoju, osób z chorobami psychicznymi, osób z zaburzeniami funkcji poznawczych, osób z astmą lub z przewlekłą chorobą oddechową lub z problemami z oddychaniem, osób po urazie twarzy lub niedawnej operacji szczękowo-twarzowej oraz osób mieszkających w gorącym i wilgotnym klimacie.

Jak to powiedział kiedyś były Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas:

Maseczka świadczy o tym, że jest pandemia.

Tak, musimy nosić maski, żeby nie zapomnieć, że mamy pandemię…

Na koniec warto zarekomendować bardzo obszerne, kompleksowe i naukowe opracowanie tematu masek przygotowane przez dr Piotra Witczaka. W pracy tej znajduje się szczegółowe podsumowanie ponad 100 publikacji opisujących przeprowadzone badania w zakresie skuteczności i bezpieczeństwa stosowania masek.


Zobacz również:

Poprzedni wpis:
Szczepionki a aborcja
Następny wpis:
Fałszywa pandemia